poniedziałek, 20 sierpnia 2012

O, patrzta, przypomniałam sobie, że mam bloga. Cóż, weekend bez komputera udany jak zawsze- bez kompa i internetu mogłabym żyć zdecydowanie dłużej niż 2 dni- ale wakacje jakoś się nie zapowiadają:/
Ten weekend spędzony na pilnowaniu domu teściów, spacerach z piesami, zasiadaniu na kanapie i innych emeryckich rozrywkach zaowocował całą masą wszystkiego, w sensie rysunkowym. A zaczęło się tak:



Tak, wiem, moje prace w początkowej fazie tworzeia wyglądają cokolwiek słabo, głównie dlatego, że powstają bez konkretnego pomysłu, myśli przewodniej, sensu i ogólnie dla odstresowania, a nie żeby je ktoś podziwiał i rzygał na nie tęczą:)
W każdym razie skończone prezentują się tak:


robi się powoli cykl z tych pisanych obrazków ze smutnymi paniami. I zaczyna mnie nudzić, w związku z czym niehybny koniec nadchodzi:)
 A, no i prace z poprzedniej notki, skończone, świeże i pachnące, i o nich zapomniałam:)
 nie wiem w sumie, jak to nazwać....Zaczęte na imprezie, w trakcie jakiejś mega ambitnej dysputy filozoficznej (z cyklu "cycki są najważniejsze":), stwierdziłam, że płakać mi się chce:) Kwestie "a dlaczego ona nie ma oczu/rąk/nóg...nie wiem, taka wyszła, widać taka być miała:) Mazaki dobra rzecz, w sumie pierwszy raz samymi mazakami udało mi się zrobić coś z sensem

 Nina Holy, nasza rodzima, Polska modelka pin-up, znajoma nawet całkiem moja, dlatego któregoś dnia na spontanie postanowiłam, że ją namaluję. Akwarele, tusz, biały marker, zdjęcie na którym się wzorowałam gdzieś w przepastnej galerii Niny-->https://www.facebook.com/HolyNina
 No i ta taka taka, niewiadomo co, kobieta z drzewami wyrastającymi z pleców. Chciałam coś po skosie, wpasować w to pannę, zrobić maziaje zielone, różowe tło i ogólnie takie coś z  tego konceptu wyszło.
Uwielbiam kredkować na farbie, potem malować, zamazywać mazakiem a na koniec długopisem. Dobrze że papier gruby, to wytrzymuje:)

1 komentarz: