Znów zapomniało mi sie o blogasku- tyle wszystkiego na łbie, że nie wiem, jak to ogarniam. W sumie to- marzą mi się solidne wakacje, takie tygodniowe (bo do tej pory miałam wakacje długości dwóch dni, miedzy 31 a 2 września:)) albo i dwu, żeby móc sobie porysować coś, co mi sie uwidzi, a nie to, co muszę, bo mam z tego pieniadza. Chociaż w drugie stronę- też syf, bo kasy nie ma, i weź tu człowieku ogarnij:)
Nieistotne- teraz kilka zdjęć z making of, jak zawsze słabo wyszło- aparat odmawia mi posłuszeństwa niestety, no i wszędobylskie koty zawsze muszą wejść w kard:)autoportret- making of, Bąk uznał, że musi na nim polezeć, emanując artyzmem i kociością:)
Dołaczył Ryś, razem uskuteczniali rozkoszność:)
Making of- z lewej panna jelenioroga, inspirowana rysunkami Alexowo, po prawej- nie wiem, coś:)
I reszta niepokonczonego w trakcie- Frida, Celina która wygrała fejsowy konkurs, oraz pani rysowana długopisem, spontanicznie.
I rzeczony wyżej autoportret, na którym leżał kot:)
Obrazek dla mojego ulubionego pana fotografa- Kuby Stanieckiego, bardzo chciał ładna panią z diamentem do nowego studia- oto ona:)Obrazek zainspirowany wierszem Poego- Anabell Lee. Jak zawsze, inspiracje dość morskie, chociaż mniej dosłownie. Motywy geometryczne ostatnio mnie opanowały dość mocno i jak widać- na dłużej. Kreskowanie jest fajne- jak w sumie nie zakreskuję, mam wrażenie, że jest za pusto:) Horror vaciu:)
Spontaniczny portret kogoś tam:)
I z cyklu akwarelowych zombiaków- zombie pielęgniarka. Niechlujna straszliwie- kot po niej przelazł, kiedy farba sobie schła, skutkiem czego wszystko lekko nietenteges:)
Pozdro 666, mam teraz tyle roboty, że nie wiem, gdzie wsadzić ręce. ACH,arbeit macht frei podobno. Może dzięki pracy w koncu pozwole sobie na wakacje- pierwsze od 3 lat:)