piątek, 28 września 2012

Znów zapomniało mi sie o blogasku- tyle wszystkiego na łbie, że nie wiem, jak to ogarniam. W sumie to- marzą mi się solidne wakacje, takie tygodniowe (bo do tej pory miałam wakacje długości dwóch dni, miedzy 31 a 2 września:)) albo i dwu, żeby móc sobie porysować coś, co mi sie uwidzi, a nie to, co muszę, bo mam z tego pieniadza. Chociaż w drugie stronę- też syf, bo kasy nie ma, i weź tu człowieku ogarnij:)
Nieistotne- teraz kilka zdjęć z making of, jak zawsze słabo wyszło- aparat odmawia mi posłuszeństwa niestety, no i wszędobylskie koty zawsze muszą wejść w kard:)
 autoportret- making of, Bąk uznał, że musi na nim polezeć, emanując artyzmem i kociością:)
 Dołaczył Ryś, razem uskuteczniali rozkoszność:)
 Making of- z lewej panna jelenioroga, inspirowana rysunkami Alexowo, po prawej- nie wiem, coś:)
 I reszta niepokonczonego w trakcie- Frida, Celina która wygrała fejsowy konkurs, oraz pani rysowana długopisem, spontanicznie.

I rzeczony wyżej autoportret, na którym leżał kot:)
 Obrazek dla mojego ulubionego pana fotografa- Kuby Stanieckiego, bardzo chciał ładna panią z diamentem do nowego studia- oto ona:)
 Obrazek zainspirowany wierszem Poego- Anabell Lee. Jak zawsze, inspiracje dość morskie, chociaż mniej dosłownie. Motywy geometryczne ostatnio mnie opanowały dość mocno i jak widać- na dłużej. Kreskowanie jest fajne- jak w sumie nie zakreskuję, mam wrażenie, że jest za pusto:) Horror vaciu:)
 Spontaniczny portret kogoś tam:)
 I z cyklu akwarelowych zombiaków- zombie pielęgniarka. Niechlujna straszliwie- kot po niej przelazł, kiedy farba sobie schła, skutkiem czego wszystko lekko nietenteges:)


 No i panna jelenioroga- finished. Jak wspomniałam, inspirowana blogeim Alexowo, jej prace są mega i od dłuzszego czasu sledzę jej bloga, podziwiając oryginalna kreskę, pomysłowość i kreatywność. I taki tribjut delikatny:)

Pozdro 666, mam teraz tyle roboty, że nie wiem, gdzie wsadzić ręce. ACH,arbeit macht frei podobno. Może dzięki pracy w koncu pozwole sobie na wakacje- pierwsze od 3 lat:)












wtorek, 11 września 2012

chlpu chlapu

To był mega dziwny tydzień...z hakiem w zasadzie.  Nie było za wiele czasu na rysowanie, toteż mając wolny i samotny piątkowy wieczór (luby na próbie kapeli) mogłam porysować, pomalować, tirarira, same fajne rzeczy:)
Najpierw panna Flow, bo mam ją w częściach pierwszych:
 Na początek- zemoje kocisko, Bąkiem zwane (w dziecięctwie straszliwie bączył:)), które dziwnie zawsze musi się układać na moich rysunkach, tudzież obok, bo wie, że zwrócę na niego uwagę. Kot wygłaskany, można go zerwać ze szkicownika i zająć się bazgraniem:)
 Otóż najpierw jakieś 5 kresek i mamy twarz- zawsze tak jest, chyba że rysuję jakieś mega szczegółowe pierdółki. A potem eksperyment z dmuchaniem w akwarele.
 I dodawanie "klejnocików" żelopisem- trwało ze 2-3 godziny
 I wersja skończona- mój skaner trochę rozjaśnia.

I dwwa nowe obrazki- jeden tradyszynal, moja wersja Poison Ivy z Batmana, bardziej burleskowa:) Jedna z moich ulubionych postaci z komiksu. Praca zaczęta daaawno temu, ostatnio znalazłam chwilę na pomalowanie.
I digi painting, takie spontaniczne zupełnie w sobotę od rana. Brushe z rozlaną farbą są mega:)

I zawsze powinnam, albo czuję że powinnam, zakończyć jakąś puentą....ale nie mam pomysłu:) Dobranoc:)

środa, 5 września 2012


Dawnom tu nie była, bo...bo nie wiem w sumie, intensywne życie, wiadomo, rock'n'roll, szatan mrok...ale i rysowało się było:)
Po pierwsze- obrazek zainspirowany moim porabanym stanem emocjonalnym w dniach ostatnich- nie będę przybliżać, bo nikogo to nie obchodzi, ale w głowie mam burdel- co widać na załączonym obrazku:)
 Kot też lubi, kiedy maluję. To bydle wielkie nazywa się Bąk Wątrób von Frankenstein i jest nielegalnie rozkoszny:)
 kocham moja komórkę- robi zajebisty crap, zamiast zdjęć.


I wersja finalna, chociaż też jakoś nieteges- ostatnio w zasadzie z niczego nie bywam zadowolona.
I Obrazek numer dwa, namazany w trakcie seansóe filmowych z małżonkiem. Z serii "co Cie inspiruje"- nie wiem, nie mam pojęcia, po prostu robię kreski, w tym nie ma sensu, głębszego przekazu, bla bla blaaaa
Relaksuje mnie rysowanie linii, kresek, kwadratów, kółek itp, ogólnie geometria mnie odpręża, więc najpierw jest twarz- a potem cała reszta. Pi i Sigma z Matplanety byliby dumni- btw- ktoś jeszcze pamięta ten jakże rozwojowy program?:)

I ja- i moje kreepsville cudowne, w których wyglądam beznadziejnie jak zwykle, za to czuję się bosko, plus jak stanę na czarnym tle to mam najchudsze możliwe nogi:)